| |||||
VI Ogólnopolski Zlot Klubu ROVERki.pl - relacja |
Dodany przez irek |
poniedziałek, 20 października 2003 23:49 |
Refleksji i wrażeń kilka po zlocie w Garczynie (na Kaszubach) prezentuje irek... Ciężko właściwie ostatni zlot nazwać zlotem, kojarzonym z reguły z imprezą raczej masową. Bardziej odpowiednim byłoby określenie: spotkanie trójmiejsko-warszawskiej grupy Klubowiczów w okrojonym składzie... Niestety :( Szczególnie brakowalo nam tych, którzy chcieli być z nami a nie mogli - wspominaliżmy Was jednak. Ale frekwencja to jedyny pesymistyczny akcent tego zlotu - dalej już będzie tylko lepiej ;-) Przede wszystkim zrealizowany został plan spotkania integracyjnego i konstruktywnego merytorycznie. Atmosfera była strasznie miła, przyjacielska, ba - rzekłbym nawet rodzinna. Do tego sam ośrodek był po prostu rewelacyjny - za niewielkie w sumie pieniądze zaoferowano nam obsługę na nadzwyczajnym poziomie i oddano do dyspozycji cały hotel. Czuliśmy się tam jak gospodarze. Panie z bufetu czuwały nad nami do późnych godzin nocnych w właściwie wczesnych porannych. Przy najmniejszej oznace zmęczenia któregoś z gości na stół wjeżdżała kawa i ciasteczka, na koszt firmy :) Suto zastawione stoły i wielgachne porcje jedzenia - nawet największe głodomory nigdy nie chodziły głodne... Do tego piękna słoneczna pogoda - lepiej być nie mogło. I to wszystko dzięki zaangażowaniu ArturaT i jego małżonki Ani - dzięki Wam wielkie po stokroć. Piątkowe spotkanie rozpoczęliśmy zgodnie z planem integracją. Zaczęliśmy późno, bo ekipa warszawska w większości zwiedzała po drodze jeszcze inny Garczyn, jak się potem okazało nie do końca ten, co potrzeba ;-) W końcu jednak jakoś się udało odnaleźć ten jedynie słuszny, zjedliśmy kolacyjkę i rozpoczęliśmy intensywne rozmowy... Większość "rozmawiała" tak do ok. 3.00, rekordziści ponoć do 7.00 ;-) Na sobotnie śniadanie w zaplanowanym czasie przyszło niewiele osób, z tego też powodu nieco odwlekliśmy w czasie Walne Zgromadzenia. Wszak i tak część spraw została omówiona już nieco wcześniej w "kuluarach" ;-) W końcu jednak wystartowaliśmy z tym punktem programu i szedł on dość sprawnie. Najpierw zarząd zrobił małe podsumowanie z działalności merytorycznej i finansowej, potem nadszedł czas na rozmaite głosowania i ustalenia. Najważniejsze decyzje, jakie zapadły to: Pod koniec Walnego Zgromadzenia dołączył do nas dyr. Maciej Motelski z Pol-Motu - odpowiedzialny za MG Rover w Polsce - wraz z małżonką oraz pełnomocnikiem ds. serwisu MG Rover - panem Zbigniewem Pomianowskim. Idąc niemal zgodnie z planem (mieliśmy półgodzinne opóźnienie) po Walnym zjedliśmy pyszny obiadek, zażyli spaceru i przystąpili do podpytywania dyr. Motelskiego i p. Pomianowskiego. Najpierw dowiedzieliśmy się jak wyglądają bieżące sprawy u importera, co zmieniło się od czasu naszego ostatniego spotkania w Miedzianej Górze oraz jakie są perspektywy na przyszłość. Potem rozpoczęły się tematy tzw. "trudne", tzn. staraliśmy się poruszyć problemy dotykające właścicieli Roverów podczas kontaktów z ASO oraz importerem. Odbyło się to w atmosferze wzajemnego zrozumienia i naprawdę szczerej, partnerskiej rozmowy. Jesteśmy pełni nadziei, że zaowocuje to pewnymi zmianami choćby w pracy niektórych serwisów. W drugiej części popołudnia przeszliśmy do "parku maszyn" a tam... zobaczyliśmy jak pracuje się z tzw. testbookiem, czyli komputerem testowym T4 MG Rover najnowszej generacji. Maszynka oparta na notebooku Della z systemem MS Windows i odpowiednim softem, oczywiście ze stosowną przejściówką i złączami potrzebnymi do wpięcia się w komputery samochodów. Jak się okazuje jednak nie wszystkich - np. model 600 i 800 mają tak dużo wspólnego z Hondą, że diagnozuje się je przy pomocy odczytu kodów na odpowiednich diodach, a nie za sprawą kompa. Gdy już zrobiło się ciemnawo uruchomiliśmy zlotowe "kino" (mieliśmy multimedialny rzutnik) i w ruch poszło działo Rafała (rafaellop) czyli film z poprzedniego zlotu w wydaniu DVD wraz z różnymi dodatkami. Powiem tylko tyle - po pokazie rozległy się brawa i szczere słowa uznania dla tego dzieła i jego autora. Szczególnie pod wrażeniem byli nasi goście z Pol-Motu (pewnie dlatego, że większość z Klubowiczów widziała już to dzieło wcześniej w swoich komputerach). Wielkie dzięki Rafale za tę moc wrażeń i wspomnień. A wieczorem znowu integracja i nocne rozmowy głównie z Panem Pomianowskim. Wszyscy byliśmy pod silnym wrażeniem jego wiedzy, kompetencji i fachowości. Nic dziwnego, skoro człowiek ten związany jest z Roverem od początków jego powojennej sprzedaży w Polsce a z motoryzacją od wczesnej młodości. Pytaniom i konstruktywnym odpowiedziom nie było końca - niech świadczy o tym fakt, że przetrzymaliśmy Pana Zbyszka do około godz. 3.00 w nocy :) Niedziela upływała pod znakiem relaksu i odpoczynku. Po stosunkowo późnym śniadaniu i spacerze pożegnaliśmy naszych gości z Pol-Mot'u a następnie obejrzeliśmy przy kawce zrobione w trakcie spotkania zdjęcia. Potem pakowanko i wycieczka do Kościerzyny oraz do Wieżycy na oglądanie panoramy Kaszub. W międzyczasie ekipa zaczęła się powoli rozjeżdżać, znaczna część jednak udała się na wspólny obiad do kaszubskiej karczmy a następnie postanowiliśmy zobaczyć jak wygląda polskie morze. Przy Gdańskim molo nastąpiło ostateczne pożegnanie i rozjechaliśmy się w świata strony... Do zobaczenia na następnym zlocie |